
Co nas nakręca do wyjazdów?
24 czerwca 2018
Dzień drugi – czas zjechać z asfaltu
5 sierpnia 2018Startujemy
O 9 ruszamy samochodem do Warszawy. Ledwo udało nam się upchnąć nasze torby i walizkę do bagażnika naszego wehikułu. Już za drugą próbą ułożenia klapa zaczęła się domykać :-) Trzecia iteracja pozwoliła upchnąć na zapleczu auta także plecaki. Jesteśmy gotowi—można startować! Połączenie samolotowe do Windhoeku mamy z Warszawy, przez Amsterdam, z międzylądowaniem w Luandzie (Angola). Trochę to pokręcone, ale dzięki temu bilet wyszły dobrych kilka stówek taniej. Z tego samego powodu Darek przyleciał do nas dzień wcześniej z Niemiec—opcja gdyby dosiadał się do nas w Amsterdamie wychodziła mu kilkaset euro drożej. Jeszcze tylko tradycyjny obchód domu—sprawdzenie okien, kranów, otwarcie zmywarki, wyrzucenie śmieci, pożegnanie z rybkami (sprawdzenie czy mają jedzenia na 3tyg.), pozamykanie tego, co ma być zamknięte, przestawienie pieca w program wakacyjny i… koniecznie trzeba na chwilę usiąść i pomyśleć, czy wszystko jest zrobione i czy nie został w przedpokoju jakiś plecak lub dokumenty. Reszta ekipy grzeje się już w aucie i denerwuje—jednak lepiej dwa razy sprawdzić niż się wracać lub zapomnieć. Ostatni ‘check’ - kasa, paszporty, bilety… Wszystko jest.Potwierdzam—jesteśmy gotowi— startujemy!
Przed nami ponad 24 godziny podróży, jednak humory dopisują. Obowiązkowo wspólnie z Mesajah odśpiewujemy „Wolne…” i w skupieniu turlamy się do stolicy. To chyba jedyny „planowo nerwowy” odcinek podróży, bo właściwa podróż zaczyna się od samolotu. Wtedy można się spóźniać, zmieniać trasy itp. … Jednak do pierwszego samolotu dotrzeć trzeba na czas. Po raz kolejny nam się udaje :-) Wysadzam ekipę z bagażami na terminalu i razem z Zuzką odstawiam karocę na parking. W końcu pojawia się ten wakacyjny relaks… podróż rozpoczęta.Na lotnisku okazuje się, że nasz wyjazd zgrał się z (nie) chlubnym powrotem reprezentacji piłki nożnej . Doś spora grupka fanów wyczekuje ich w hali przylotów. Chwilę zerkamy na to co się tam być może wydarzy, ale nie doczekawszy się żadnych atrakcji ruszamy do odprawy.
Humory nam dopisują i dla zabicia czasu dajemy się ‘zankietować’ na temat portu lotniczego. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło—narzekając na pioruńsko wysokie ceny wody w tych wszystkich sklepach wolnocłowych dowiadujemy się od Pani ankieterki, że tania woda jest dostępna w automatach. Będziemy na przyszłość mądrzejsi.
Sama podróż do Windhoek przebiega spokojnie i bez interesujących wydarzeń. No, może poza jednym wydarzeniem wartym odnotowania. Mianowicie ,Zuzia na wszystkie wyjazdy (oprócz Owieczki) zabiera też grę Doble. Przy każdym pakowaniu jest dyskusja aby go nie brała. Dyskretnie wyjmuję tą grę z walizki, ale dziwnym trafem odnajduje się w plecaku Zuzi :-) Tak było i tym razem - z tym, że teraz ulegliśmy namowom naszego malucha i zagraliśmy!!! Konsekwencję i upór ma chyba po tacie :-)


W samolocie jemy, śpimy, oglądamy filmy, słuchamy muzyki i dalej śpimy… jakoś trzeba przetrwać te 12 godzin. Szczęśliwie cało docieramy do celu. Stolica Namibii wita nas słoneczną pogodą, a pracownicy lotniska przeganiają z pasu do mikro hali przylotów. Jeszcze tylko kontrola paszportowa, bagaże i już… Pani oficer imigracyjna dziwi się, że jest z nami Niemiec… i to w dodatku podobny do mnie :-) Jak ma nie być podobny skoro to mój siostrzeniec…




Sprawna kontrola paszportowa nie zsynchronizowała się ze sprawnym rozładunkiem bagaży. Oczekiwanie na nie dłużyło się niemiłosiernie. A fakt, że wszyscy inni odchodzą ze swoimi walizkami nie poprawiał nam humorów :-( Czyżby pierwsza przygoda? Ale, że jak? Wszystkie torby? Cały bagaż? To nie możliwe… Możliwe, możliwe… wystarczyłoby, żeby utknął w Warszawie. Na szczęście w ostatnim rzucie na taśmie pojawiają się upragnione torby—widocznie pierwsze były załadowane to ostatnie wyszły.
Po zakupach Erastus odstawia nas do miejsca naszego noclegu, gdzie czeka na nas auto. Przechodzimy krótki kurs z obsługi auta, turystycznego wyposażenia oraz najważniejszego—rozkładania i składania namiotów. Wszystko wygląda tak łatwo… tak przyjemnie… Nie mamy żadnych pytań—przejmujemy we władanie toyotę i udajemy się sprawdzić miejsca noclegowe.
Wylądowaliśmy - Witaj Namibio!
Erastus, który po nas przyjechał chyba też się naczekał i trochę nadenerwował. Oto jesteśmy :-) Jeszcze tylko przegląd banków i kantorów pod kątem najkorzystniejszego kursu, wymiana euro na namibijskie dolary i możemy ruszać. Do miasta jest ok. 40km a z racji, że dziś sobota to w pierwszej kolejności odwiedzamy supermarket, aby zaopatrzyć się w najpotrzebniejsze rzeczy. Pierwsze dwa noclegi mamy w lodgach, więc oszołomieni dobrobytem zaopatrzenia, pomijając drobiazgi jak sól, kupujemy kilka litrów wody i zgrzewkę papieru do tyłka :-)Po zakupach Erastus odstawia nas do miejsca naszego noclegu, gdzie czeka na nas auto. Przechodzimy krótki kurs z obsługi auta, turystycznego wyposażenia oraz najważniejszego—rozkładania i składania namiotów. Wszystko wygląda tak łatwo… tak przyjemnie… Nie mamy żadnych pytań—przejmujemy we władanie toyotę i udajemy się sprawdzić miejsca noclegowe.

Jazda próbna na szczęście kończy się szczęśliwie - idziemy na kolację….
Co do diabła—dlaczego jest tak zimno???
Jemy we wnętrzu restauracji ubrani w ciepłe kurtki. Za dnia było słonecznie i ciepło… po zniknięciu słońca pojawia się ziąb. Przejmujący ziąb wzmacniany wiatrem. Dobrze, że zabraliśmy puchówki.
Następny nocleg w Lapa Lange (lodga) . Dystans to niecałe 300km. Postanawiamy wyruszyć o 10.
Co do diabła—dlaczego jest tak zimno???
Jemy we wnętrzu restauracji ubrani w ciepłe kurtki. Za dnia było słonecznie i ciepło… po zniknięciu słońca pojawia się ziąb. Przejmujący ziąb wzmacniany wiatrem. Dobrze, że zabraliśmy puchówki.
Następny nocleg w Lapa Lange (lodga) . Dystans to niecałe 300km. Postanawiamy wyruszyć o 10.

Krótka relacja video
Postaramy się umieścić filmiki przy każdym wpisie. Z jakością jest (będzie) różnie - materiały są kręcone GoPro, telefonem, aparatem foto czy kamerką z auta. Dajcie znać czy warto, ewentualnie co poprawić, lub czego byście chcieli więcej zobaczyć :-)Jazda autem w Namibii
Po pierwsze - kierownica jest z prawej strony. To oczywiste. Także to, że drążek od skrzyni biegów jest po lewej stronie, pośrodku auta.
Nieoczywiste jest to, że kierunkowskazy są nie tam gdzie ich szukamy... przez pierwsze dni wycieraczki sygnalizują, że jesteśmy z "innego systemu".
Po drugie trzeba jeździć po lewej stronie - to też wydaje się oczywiste i łatwe do ogarnięcia... nieoczywiste jest to, że po skręcie na dużym skrzyżowaniu trzeba zając pas lewy a nie prawy.
Inne drobne różnice to światła na skrzyżowaniach - umieszczone są przy zjeździe a nie przy wjeździe. Intuicyjnie chce się podjechać pod same światła.
Genialnym rozwiązaniem są skrzyżowania równorzędne. Wszyscy mają znak STOP. Pierwszeństwo jest wg kolejności - kto podjechał pierwsze ten pierwsze zjeżdża. Na początku, zwłaszcza na bardziej zatłoczonych skrzyżowaniach, wymaga to pewnej koncentracji - trzeba zarejestrować kto już był przy skrzyżowaniu jak podjechaliśmy a kto podjechał po nas.
Będzie osobny wątek o znakach drogowych...
Nieoczywiste jest to, że kierunkowskazy są nie tam gdzie ich szukamy... przez pierwsze dni wycieraczki sygnalizują, że jesteśmy z "innego systemu".
Po drugie trzeba jeździć po lewej stronie - to też wydaje się oczywiste i łatwe do ogarnięcia... nieoczywiste jest to, że po skręcie na dużym skrzyżowaniu trzeba zając pas lewy a nie prawy.
Inne drobne różnice to światła na skrzyżowaniach - umieszczone są przy zjeździe a nie przy wjeździe. Intuicyjnie chce się podjechać pod same światła.
Genialnym rozwiązaniem są skrzyżowania równorzędne. Wszyscy mają znak STOP. Pierwszeństwo jest wg kolejności - kto podjechał pierwsze ten pierwsze zjeżdża. Na początku, zwłaszcza na bardziej zatłoczonych skrzyżowaniach, wymaga to pewnej koncentracji - trzeba zarejestrować kto już był przy skrzyżowaniu jak podjechaliśmy a kto podjechał po nas.
Będzie osobny wątek o znakach drogowych...
Zapisz się na powiadomienia
Podoba Ci się u nas?
Chcesz być powiadamiany o nowych wpisach? Dodaj swój adres email do listy wysyłkowej, a otrzymasz powiadomienie o każdym nowym wpisie. :-) Nie spamujemy, nie udostępniamy adresów, zawsze możesz się wypisać.
Chcesz być powiadamiany o nowych wpisach? Dodaj swój adres email do listy wysyłkowej, a otrzymasz powiadomienie o każdym nowym wpisie. :-) Nie spamujemy, nie udostępniamy adresów, zawsze możesz się wypisać.
Kierownica chyba po prawej przy ruchu lewostronnym? Po lewej to jest u nas 😁 Poza tym czekam na ciąg dalszy.
No tak. Kierowca siedzi z prawej. 🙂
Dzięki za czujność – poprawione.