Plan wyprawy do Namibii i Botswany
16 czerwca 2018Co nas nakręca do wyjazdów?
24 czerwca 2018Mamy w końcu wizy do Namibii.
Uff... czas zaczął nam się w zatrważającym tempie kurczyć i przyznam, że stres już wykiełkował... O wizie zaczęliśmy myśleć w marcu - zaraz po zakupie biletów lotniczych. No, ale było przecież "tyle czasu" więc wyluzowaliśmy się. Potem kombinowaliśmy, jak by tutaj załatwić to przy najmniejszym kłopocie - czyt. wykorzystując znajomych :-) No bo najbliższa ambasada Namibii jest w Berlinie, po co będziemy tam jechać... może ktoś przy okazji? może kurierem? a może inne może... I tak zleciało trochę czasu. Jedną okazję przegapiliśmy, bo nie przygotowaliśmy kompletu dokumentów i koleżanka, która zaoferował poświęcenie wizyty w Berlinie na załatwienie naszych spraw, straciła niepowtarzalny pretekst do odwiedzin konsulatu tego ciekawego kraju. Ewidentnie się do tego paliła a my daliśmy ciała... bo nie mieliśmy zdjęcia, bo mecze koszykówki były ważniejsze, bo nie mieliśmy miliona innych wymaganych załączników w tysiącu kopii :-( No właśnie - sam wniosek egzaminuje kandydata z rozlicznych chorób (od zapalenia spojówek, po szereg wenerycznych), trzeba podać miejsca zakwaterowania na calej trasie, kogo się odwiedza itd... oczywiście wniosek trzeba skopiować, dołączyć kopie paszportu, kopie polisy ubezpieczeniowej, potwierdzenie rezerwacji noclegów, kopie biletów lotniczych, kopie potwierdzenia wpłaty na poczet opłaty.... lista na stronie ambasady jest dość długa. Chcą nawet wyciągu z konta lub gwarancji bankowej. No i (tylko) dwa zdjęcia. Te wydumane wymogi potraktowaliśmy lajtowo - pewnie dotyczą, tych co chcą tam pracować... kto by wymagał tyle tego od turystów... to nie USA 😃
Zresztą wpadliśmy na genialny pomysł, że wyślemy paszporty kurierem - no bo po co mamy jechać sami do Berlina lub płacić blisko 1000zł od osoby pośrednikowi... Asia znalazła kuriera, nawet był tani - jedyne 55zł za pakiet dokumentów (vs 200+ od przewoźników typu DHL i inni znani). Spakowaliśmy, nadaliśmy i... przesyłka ruszyła...
Następnego dnia przychodzi email o treści: "Z racji, że przesyłka zawiera niedozwoloną zawartość (paszporty) oferują nam:
a) za jedyne 15 zł zniszczenie całej przesyłki
b) za jedyne 15 zł zniszczenie części niedozwolonej i doręczenie reszty
c) za jedyne 15 zł zwrot całości do nadawcy"
Ufff... ciśnienie skoczyło. Dobrze, że była opcja „c”. Już po dwóch dniach paszporty wróciły do nas (i bez dopłaty 15zł na szczęście).
A czas ucieka... tik, tak... tik, tak... Bo ambasada zajmuje się wizami jedynie od poniedziałku do środy. Cóż - daliśmy ciała, to teraz musimy sami się pofatygować...
Pojechaliśmy do Berlina
W konsulacie jak na poczcie - przed nami jedna osoba, ale czas czekania nieprzewidywalny... Pan z Polski... okazało się, że składa za kilka osób (rodzinę lub znajomych) i nie ma jednego świstka w wystarczającej liczbie kopii... pomimo, że ksero stało obok urzędnika został odesłany w miasto, aby skserował. Nasza kolej wybiła... gnieżdżę się przy okienku ze stertą papierów (wszystko mam w trzech kompletach z zapasem). Po kolei podaję zestawy... Pan co chwila wisi na telefonie, przerzuca sterty paszportów po moich dokumentach - czujnie pilnuję naszych paszportów. I słusznie... po którymś razie uratowałem Zuzki paszport przed odłożeniem do sterty...Strona po stronie, sprawdzanie czy wszystko mamy... co strona telefon... cholerka - mógłby się skupić i byłoby z głowy. Nie wszystkie dokumenty mamy ‚in english’... wszędzie podkreśliłem zakreślaczem nazwiska i inne słowa klucze... uff... zakumał, że opłate wnieśliśmy jednym przelewem za naszą trójkę :-) jesteśmy na finiszu.. jeszcze tylko pytanie o wiek Zuzki, pytanie o świadectwo urodzenia.... cholera - nie mam, nie było na liście! A OK - do wizy nie jest potrzebne, ale trzeba mieć na lotnisku. W wersji międzynarodowej lub przetłumaczone ze stempelkiem (na słowo ‚stamp’ Pan aż się rozpromienił). Kończmy już sobie myślę... Czy córka ma konto w banku? WTF?? Potrzebny jest wyciąg z konta... min. za 3. miesiące... Ja - przecież nie trzeba - pytaliśmy się przez telefon... On - trzeba, jest na liście, to trzeba... bez tego wniosek nie będzie rozpatrzony... cholera, cholera, cholera... dzień w plecy i kolejna wycieczka do stolicy Germanii :-( Rozpaczliwe negocjacje przynoszą rozwiazanie - Pan podaje mi email, na który mam wysłać wyciągi. Koniecznie dla każdego wniosku osoby pomimo, że będą z jednego konta. Ufff... co za ulga... poprzednika odesłał a od nas sam wydrukuje z emaila... Pewnie zlitował się na myśl, że będziemy musieli przykolebać się do niego ponownie z naszym małym dzieckiem... zna się facet na rzeczy, podróże z nastolatkami bywają trudniejsze niż z niemowlakiem.
Jeśli doślemy wyciągi, to wiza będzie za 10 dni.... super - to daje jeszcze tydzień zapasu. O ile 10 "working days" oznacza nasze dni robocze nie ich (tylko pn-śr). Wyciągi wysłałem... zero odzewu czy doszły czy nie... czy są „ok” czy nie...
Wczoraj postanowiliśmy odebrać paszporty i bez nich nie wychodzić z ambasady. Bo jeśli jest jakiś problem, to lepiej wiedzieć wcześniej niż później... a mieliśmy podejrzenie, że pewnie poza pierwszą weryfikacją nikt już w te papiery potem, po raz drugi nie zagląda. Nie wiem czy mieliśmy rację - dziś Pani wydała nam paszporty z wizą wbitą z datą pierwszej wizyty. 😁
Możemy lecieć. Mamy już wszystko co potrzebne.
Lista kontrolna:
Uwaga - każdy wnioskujący musi mieć własny komplet dokumentów!
paszport
ksero strony ze zdjęciem z paszportu
wniosek o wizę w dwóch kopiach
potwierdzenie przelewu opłaty za wizę
kopia polisy ubezpieczeniowej
kopia biletu lotniczego, powrotneg
potwierdzenie rezerwacji noclegów/plan podróży
wyciąg z konta za 3 miesiące lub gwarancja bankowa
dwa zdjęcia paszportowe
Zapisz się na powiadomienia
Podoba Ci się u nas?
Chcesz być powiadamiany o nowych wpisach? Dodaj swój adres email do listy wysyłkowej, a otrzymasz powiadomienie o każdym nowym wpisie. :-) Nie spamujemy, nie udostępniamy adresów, zawsze możesz się wypisać.
Chcesz być powiadamiany o nowych wpisach? Dodaj swój adres email do listy wysyłkowej, a otrzymasz powiadomienie o każdym nowym wpisie. :-) Nie spamujemy, nie udostępniamy adresów, zawsze możesz się wypisać.
Bardzo ciekawy artykul, ja mam w planach spontaniczna podroz do Namibii w maju i teraz probuje tez jakos ogarnac wize. Patrzylam na strone embasady Namibii w Berlinie i jest napisane ze potrzebny jest “Letter of invitation” – czy wy rowniez musieliscie go miec? Z gory bardzo dziekuje 🙂
Karina
Tak – mieliśmy odpowiednik tego. Wystawił nam “bocian safari”, od którego braliśmy auto i pomagał nam w organizacji i rezerwacji noclegów.
To było po angielski, na papierze firmowym potwierdzenie rezerwacji z podaniem trasy, daty przylotu i wylotu oraz danych uczestników itp.
Bardzo ciekawe, z zainteresowaniem się czyta.
Dziękujemy. Od lata zabieraliśmy się “do pisania”… oby wytrwałości starczyło to i stare wyjazdy wprowadzimy.