![Sossusvlei - DeadVlei - Dolina Śmierci](https://my.zuzka.pl/wp-content/uploads/Sossusvlei-DeadVlei-Dolina-Smierci-5.jpg)
Pustynia Namib – wydmy Sossusvlei dla wielbicieli piachu (dzień 6)
13 sierpnia 2018![Sptizkoppe - łuk skalny](https://my.zuzka.pl/wp-content/uploads/2018/08/Sptizkoppe-natural-arch-hdr.jpg)
Foki na Cape Cross, Sptizkoppe i nieplanowany offroad (dzień 8)
19 sierpnia 2018Herbatka w Solitaire
Za nami odwiedziny na wydmach - przed nami dość długi odcinek drogi do Swakopmund – ponad 400km. Nauczeni doświadczeniem, nie lekceważymy tej trasy. Tym bardziej, że mamy plan, aby w Walvis Bay odwiedzić Jerzego i Helmi i korzystając z tego, że będziemy w „cywilizacji” rozwiązać problem zgubionej tablicy rejestracyjnej. Po drodze przypomina nam się, że w porannym pośpiechu nie jedliśmy śniadania – kupujemy w Sesriem worek bułek, które w większości wcinamy „na sucho”. Na herbatę stajemy dopiero w Solitaire. Od początku marzyliśmy, że będziemy się zatrzymywać w trakcie dnia na herbatki w lokalnych przybytkach, ale w tej pogoni ani razu nam się to jeszcze nie udało. Tym bardziej byliśmy szczęśliwi, pomimo tego, że czuliśmy iż przypłacimy to pewnie kolejnym spóźnieniem.
Zwrotnik Koziorożca – Tropic of Capricorn
Droga, jak każda dotąd, niezwykle urokliwa. Zaskakiwała zmianami i formą krajobrazu. Po drodze mijamy kultowe tablice „Tropic of Capricorn”. Wg Jerzego nie stoją we właściwym miejscu (a można mu wierzyć – w końcu jest marynarzem) – nam to jednak nie przeszkadza. Przy prawdziwym zwrotniku nie ma tabliczki, na której można nakleić naklejkę, czy zrobić sobie selfie 😊 Trochę nam na tym relaksie schodzi, kręcimy filmiki i robimy selfiaki. Nic nie gubimy, dron nie ucieka, auto całe – żyć nie umierać! Taki powinien być urlop. Zwrotnik przekraczamy po raz drugi podczas tego wyjazdu – poprzednio mijaliśmy go w okolicy Rehoboth, pierwszego dnia podróży. Znak też miał naklejki, ale okolica i asfaltowa droga nie były takie fotogeniczne.
Trudno zliczyć też parki jakie mijamy – Namibia jest jednym wielkim parkiem przyrodniczym. Są większe, są mniejsze… są państwowe i są prywatne. Ten kraj ochronę przyrody ma wpisaną w konstytucję.
Walvis Bay i Swakopmund
Do Walvis Bay docieramy grubo po 17. Po drodze zboczyliśmy jeszcze sfotografować flamingi na tle wydm i tak zeszło kolejne 15 minut. Późno już… herbatkę i spotkanie z naszymi organizatorami z żalem odpuszczamy. Musimy zatankować i ogarnąć tablicę rejestracyjną. Okazuje się, że w Walvis już tego nie załatwimy – jest za późno. Na bazie informacji od miejscowych - tablicę rejestracyjną można wyrobić na niektórych stacjach benzynowych. Jutro będziemy w Swakopmund – tam jest jedna stacja z ‘fabryczką tablic’. Niestety pan z obsługi na Shellu nie potrafi mi wytłumaczyć, ani pokazać na nawigacji, która to stacja ☹ Zostawia za to swój numer telefonu, aby wytłumaczyć to komuś z obsługi w miejscu naszego zakwaterowania. Chęć pomocy Namibijczycy mają chyba we krwi. Nie wiem czy wszyscy, ale ci których spotkaliśmy i o pomoc prosiliśmy na pewno. Gnamy drogą wzdłuż wybrzeża do Swakopmund. Po lewej plaża, po prawej wydmy. I cała sieć rozrywkowa – można pozjeżdżać po wydmach, pojeździć quadami, czy sprawdzić się w aucie terenowym. Dla nas niestety jest już za późno na takie rozrywki. Słońce zachodzi, mija 18, a my musimy odszukać nocleg – apartamenty o zachęcająco brzmiącej nazwie „Swakopmund Luxury Suites”. Mamy drobny problem z ich zlokalizowaniem, a gdy już docieramy na parking okazuje się, że recepcja jest zamknięta. Była czynna do 17 ☹ Jest za to telefonik pozwalający przywołać Panią z obsługi. Przydaje się lokalna karta telefoniczna – Pani będzie za 20 minut i wyda nam klucze. Super i git – nie będziemy musieli rozbijać namiotów na promenadzie.
Parę słów trzeba wspomnieć o Walvis Bay i Swakopmund – oba miasteczka sprawiają dobre wrażenie, wydają się być klimatyczne i takie… hmmm jak by tu rzec – ‘cywilizowane’. Spokojnie można tu spędzić kilka dni urlopu. Kolację jemy w polecanym przez Jurka Kücki's Pub – z czystym sumieniem też go polecamy.
Luxury Suites nie są złe 😊 A nawet można powiedzieć, że są całkiem niezłe… Śniadanko jemy w pobliskiej Cafe Anton… Tak, moglibyśmy tu zostać na kilka dni oddechu… Sam nie wiem, czyj to był pomysł, żeby tak gnać i gnać 😊 Po śniadaniu, jeszcze przed opuszczeniem lokum, udajemy się na poszukiwania ‘fabryki tablic rejestracyjnych’. Wybieramy losowo stację Shell i pytamy obsługi… niestety oni niewiele umieją pomóc, za to prowadzą na zaplecze do managera – w tym przypadku Pani manager. Kumata babka – zna się na mapie i nawigacji – pomaga ustalić mi, która stacja wyrabia tablice. Kolejna odwiedzona stacja jest już tą właściwą. Chwila niepokoju czy punkt będzie czynny w sobotę… Uff… jest otwarte. Wybieram format tablicy, podaję numerki i pani bierze się za produkcję. Na podkładzie z plexi nakleja czarne literki, przeciąga przez prasę, nakleja ramką z nazwą firmy (chyba), potem nakleja żółte tło i tablica jest już gotowa. Za jedyne 120 dolarów (namibijskich na szczęście) mamy nową tablicę. Wracam z miną zwycięzcy do auta. Tablicę chowamy w kieszeni siedzenia – nie będziemy narażać „nówki” na ponowne zgubienie. Następnego dnia i kolejne 400km dalej okaże się, że Helmi wyrobiła dla nas tablicę i była ona do odbioru w Walvis Bay. Gdybyśmy tylko o tym wiedzieli wcześniej – na pewno miałaby gości na kolacji 😊 Dowiadując się o tym Zuzia postanawia zabrać tablicę na pamiątkę do Polski.
![Swakopmund Luxury Suites](https://my.zuzka.pl/wp-content/uploads/Swakopmund-Luxury-Suites-2.jpg)
![Swakopmund Luxury Suites](https://my.zuzka.pl/wp-content/uploads/swakopmund-luxury-suites.jpg)
Zapisz się na powiadomienia
Podoba Ci się u nas?
Chcesz być powiadamiany o nowych wpisach? Dodaj swój adres email do listy wysyłkowej, a otrzymasz powiadomienie o każdym nowym wpisie. :-) Nie spamujemy, nie udostępniamy adresów, zawsze możesz się wypisać.
Chcesz być powiadamiany o nowych wpisach? Dodaj swój adres email do listy wysyłkowej, a otrzymasz powiadomienie o każdym nowym wpisie. :-) Nie spamujemy, nie udostępniamy adresów, zawsze możesz się wypisać.
Subskrybuj
0 komentarzy
najnowszy